sobota, 28 grudnia 2013

Dobrać się?

Przyglądam się uważnie relacjom damsko-męskim dookoła mnie. Czasem patrzę z podziwem, częściej jednak ze smutkiem. Dlaczego? Wg badań zleconych przez jeden z portali randkowych, 20% Polaków to single. Pomijając statusy typu duchowieństwo, nadal wydaje się to niezbyt wiele. Większość zatem stanowią pary. I tu źródło rozczarowania – rozglądam się i tych „szczęśliwych” dostrzegam niewiele. Mogę je policzyć na palcach jednej ręki.
Nieustannie zadaję sobie pytania : Jak się dobrać? I czy to w ogólne jest możliwe? Czy jest szansa by uniknąć błędów i przykrości spowodowanych rozstaniem? A może wcale nie powinniśmy ich unikać? Może jest tak, że każdy związek uczy nas czegoś nowego o nas samych? I może jest to w pewnym sensie klucz do samopoznania. A samopoznanie kluczem do dobrania… Prawdopodobnie żadna teoria nie będzie prawdziwa, bo w końcu ile ludzi, tyle różnych związków i sytuacji. Często jednak zadajemy sobie pytanie czy to ta właściwa osoba. I pewnie tylko my sami możemy sobie odpowiedzieć. Mogą w tym pomóc pewne pytania pomocnicze.
Na pierwszym miejscu bezwzględnie stawiam wspólne wartości. Czy kierujemy się w życiu podobnymi zasadami? Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak jest to ważne. Sprawa ta weryfikuje się bardzo szybko. Stając przed problemem – jak go rozwiążę? Trzymając się z dala od drażliwego tematu religii, gdzie konflikt wartości zauważam najczęściej… Niech będzie brak pieniędzy. Problemy finansowe. Wartość jaką może być rodzina i przywiązanie może zadecydować o tym, że Ona nie będzie chciała wyjechać z Nim do pracy za granicę – podczas gdy On nie będzie widział innego rozwiązania. Brak spójnych wartości to patrzenie w różny sposób na świat– inne morale, wyznaczniki, sposoby postępowania.
Innym ważnym aspektem jest typ osobowości. To oczywiście bardzo ogólne pojęcie, jednak niezwykle ważnym jest dowiedzieć się czy jest się typem osoby dominującej, czy też może uległej. Jest to istotne ze względu na organizację wspólnego życia – a raczej ze względu na jego głównego organizatora – ostatecznie jest on zazwyczaj jeden. Oczywiście, istnieje zapewne wiele związków, gdzie partnerzy wspólnie ustalają co i jak będą robić, gdzie jechać, co kupować. I generalnie jak żyć. Jest jednak pewnie 'ale' - tu nie koniecznie chodzi o podejmowanie decyzji. Osoba o charakterze dominującym jest zazwyczaj dobrym pracownikiem, ale nie do końca łatwym partnerem. Dzieje się tak, ponieważ bardzo często ma konkretną wizję tego jak coś ma wyglądać. Rozbieżność wizji może być kłopotliwa. Z drugiej strony jest jednak mnóstwo osób, które wolą jeśli ktoś zorganizuje coś za nich. Uległość, plastyczność, otwarty umysł  - będzie grać o wiele lepiej z „organizatorem”. Co ciekawe, dzieci potrafią bezbłędnie ocenić, który z rodziców  „rządzi w domu”.
Niezależny czy zależny?
Żyjemy w czasach kiedy ludzie stają się coraz bardziej „niezależni”. Mam tu na myśli niezależność względem podejmowania decyzji. Co raz mniej do powiedzenia w kwestii układania życia mają rodzice. My – ludzie młodzi, na ogół robimy co chcemy. Kobiety nie są już zależne ekonomicznie od mężczyzn. Coraz rzadziej można spotkać w młodym pokoleniu tradycyjny model rodziny – kobietę wychowującą dzieci i zajmującą się domem na pełen etat oraz mężczyznę utrzymującego dom. Przy tak dużej swobodzie wyboru, mam tu na myśli „zależność”, chciałabym zwrócić uwagę na bycie zależnym emocjonalnie od drugiej osoby. Tutaj znaczącą rolę gra egocentryzm – w wielu przypadkach to on bowiem przesądza o niezależności emocjonalnej. Czy większość rzeczy chcę robić razem, czy oddzielnie?  Jak często mamy potrzebę kontaktu z partnerem? Czy o wszystkim co nas dotyczy decydujemy sami, czy liczymy się ze zdaniem bliskiej nam osoby? Jak znosimy rozłąkę? Jak dużo czasu chcę spędzać z partnerem? Itd.
(Zależność, często mylnie utożsamiana jest  z uzależnieniem od kogoś - to nie jest zdrowy objaw.)
Oczywiście są osoby bardziej bądź mniej zależne/niezależne. Nie zawsze da się jednoznacznie określić jacy jesteśmy. Ciężko jednak mi wyobrazić sobie związek z osobą skrajnie niezależną – wg mnie kłóci się to z definicją związku – niezależnie od jej wersji.
Liberał czy tradycjonalista?
Ta kwestia bardzo silnie związana jest z ww. poczuciem zależności bądź jej brakiem. Oczywistym wydaje się fakt, że osoba niezależna kieruje się zazwyczaj typowo liberalnymi wartościami tj. indywidualizmem, wolnością, własnością prywatną, niezależnością.
„ liberalnylibertariański i libertyn, czy ang. słowo wolność (liberty) pochodzą od łacińskiego liber, które oznacza wolny”
Osoba o poglądach bardziej tradycyjnych może mieć problem w zbudowaniu relacji z Liberałem, bowiem kierować się będzie myśleniem bardziej kolektywnym/ konserwatywnym.
Podobny pogląd na świat decyduje o doborze grona znajomych, przyjaciół. Jak więc można pominąć go w związku partnerskim? Bez względu na to, czy ktoś poświęca czas na określanie swoich poglądów, czy też nie, ich rozbieżność prędzej czy później zawsze da o sobie znać!
Osobiście uważam, że szukanie złotego środka, w tej jak i w każdej innej sprawie, jest najlepszym wyjściem, a za postać związku „idealnego” mam taki, w którym panuje zdrowa zależność.
W literaturze
Genialny zarys czterech typów osobowości, mających wpływ na tworzenie relacji, opisuje Helen Fisher. Stworzyła ona test osobowości, który można znaleźć w jej książce pt. „Dlaczego on? Dlaczego ona?” Autorka wyróżnia i opisuje typy osobowości oraz przewiduje funkcjonowanie ich potencjalnych związków.
 
 

Zachęcam do lektury. Można się z niej dowiedzieć, dlaczego dwie osoby o typie osobowości „dyrektora” mają marne szanse na szczęśliwy związek, oraz jakim typom osobowości współistnieć jest najłatwiej. Oto przykład:
„Najbardziej niebezpieczną kombinacją charakterów to dwoje Dyrektorów. Tacy partnerzy wykazują wysoki popęd seksualny, są dla siebie bliskimi przyjaciółmi i partnerami intelektualnymi. Seks i głębokie rozmowy stanowią źródło satysfakcji i zadowolenia, jednak może się okazać, że partnerzy – ze względu na swoje cechy – będą ze sobą rywalizować. (…) Okazuje się wtedy, że nie mają czasu dla siebie, dla związku.”
Popełniłabym grzech wobec idei humanizmu, gdybym wierzyła, że skrupulatne dobranie charakterów warunkuje szczęście. Zapewne nie to jest najważniejsze. Jak to usłyszałam od pewnej psycholog „różne związki funkcjonują”. Jednak jeśli już mamy wątpliwości, czy do siebie „pasujemy”, warto wiedzieć, że istnieje literatura pomocnicza.
K.S