środa, 20 maja 2015

Męskość w XXI w.

Jak jest wszyscy widzą, tradycyjna wizja mężczyzny – silnego, dominującego, chodzącego testosteronu odchodzi do lamusa. Mężczyźni są teraz ładni, zgrabni i powabni. Pachną, depilują, ubierają korzystne zestawienia kolorystyczne. Przez chwilę dało się zauważyć nieudolną próbę powrotu do bardziej tradycyjnej wersji- look ‘Drwala’. Nie na długo, bo chwilę potem widzę nagminnie noszone kucyki samurajskie. I tyle Drwala widziano. Nie o modzie jednak ma tu być. Moda to przecież tylko efekt.

Pomimo, że mężczyźni nam łagodnieją – niektórzy powiedzieliby, że babieją – to gdzieś ciągle tkwi w ludziach przekonanie, że facet to płakać nie powinien. A jeśli już, to w samotności. Nikt ma się o tym nie dowiedzieć, a już broń Boże jego kobieta. Facet ma być niezłamany, raczej milczący w kwestii  swoich emocji, raczej niedostępny. Z drugiej jednak strony świadomość społeczeństwa wzrasta i nawet samiec alfa już zaczyna mówić  co mu w duszy gra. I póki co, efekt tego jest taki, że słyszę jak zaczyna mówić, że tak na prawdę to nie powinien mówić, ale.... ale powiedział. Z trzeciej strony, duża część mężczyzn nadal chciałaby czerpać benefity z owej dominacji, więc pozwalają oni hasać swemu testosteronowi w oczekiwaniu na uległość płci pięknej (swoją drogą, to tu też możnaby polemizować, która teraz jest piękniejsza. O ile w ogóle któraś jest). Noi oto mamy czasy jakiejś schizofrenii płci. To oczywiście dotyczy także kobiet, jednak skupiając się na mężczyznach, chcę wyłożyć tu jaki widzę problem warty przemyślenia.

Sądzę, że to Szanownym Panom, w dzisiejszych czasach coraz trudniej jest stworzyć dobrze funkcjonującą relację z kobietą. Ba! Teraz mamy takie oczekiwania, że ta relacja ma funkcjonować! Bo kiedyś to wystarczyło się pobrać i już po wszystkim. Było jak było, lepiej czy gorzej – często gorzej.  Ale nikt tych facetów po psychoanalitykach nie ciągał, żeby nauczyli się rozumieć i w sposób przyjazny wyrażać swoje emocje. Było jak było. A teraz? Mamy czas poemancypacyjne. Kobiety na rynku pracy, kobiety niezależne ekonomicznie, aktywne zawodowo, zaradne życiowo. Dobrze wyglądają, dobrze się ze sobą czują – jak jeden nie doceni, to inny. Nie ma problemu, łaski nie robi.  No więc mężczyzna pozostaje totalnie bezradny. Albo przynajmniej skołowany. Czego my wgle od niego chcemy? Ma być męski – ale co to znaczy? Ma być silny? Bogaty? Czy to już może zbędne? Okej, kasy nigdy za wiele.. Z jednej strony ma być FACETEM, z drugiej ma być MISIEM. Ma dbać o wygląd, ale niech tylko spróbuje dłużej siedzieć w łazience niż my.. wtedy to już pada homofobiczne określenie, że GEJ. No i oto dochodzi do tego, że mnie kumpel pyta, czy pachy to musi wydepilować, czy wystarczy jak przytnie nadmierne owłosienie – bo żeby nie robić, z tym nic to takiej opcji już wgle nie ma. Totalny dezorient. 

A więc sytuacja jest taka, że trochę Zachodu już do nas przyszło, Polak już coraz rzadziej dobiera skarpetki do sandałków, a jak nosi wąsy to już totalnie świadomie – alternatywnie, a nie dlatego, że jest niemodym Władkiem. Jak żonka nie zrobi śniadanka, to sam sobie ogarnie, nawet obiad jakiś ambitny odczyni, generalnie da radę. Jak się problemy w komunikacji pojawiają, to przeczyta podsunięty przez świadomą kobietę adekwatny poradnik. Zmiany zachodzą. Ciężko stwierdzić w jakim ostatecznie kierunku to idzie, ale na pewno w tym samym co cywilizacja. Tylko, że my Polacy, nie do końca jesteśmy prozachodni, czujemy, że tradycyjne myślenie ideologiczne o roli mężczyzny i kobiety ma sens, że nie powinniśmy zupełnie ulegać pod ciężarem relatywizmu płci. 

Nie było więc chyba trudniejszych czasów dla facetów, jeśli chodzi o wywiązanie się z roli. Z roli, która obecnie jest nieokreślona. Nigdy nie było trudniej być partnerem. Zaimponować kobiecie. Spełnić jej oczekiwania. Uważam, że nie chodzi tu o to, by dążyć do złotego środka wybierając sobie coś z zachodu, coś ze wschodu, połączyć ideologie. Tego się zrobić nie da. Trzeba postawić po prostu na coś innego. Należy zweryfikować męskie przymioty, pojęcie męskości i w końcu jasno określić, czego tak na prawdę chcemy. Z biegnącym czasem oczywiście samo się to wyklaruje, a może jeszcze szybciej zmieni. Ale myślę, że co bystrzejsi mają szansę z odrobiną wysiłku już teraz rozwikłać ten dylemat.

 My kobiety chcemy teraz mężczyzny, który będzie męski, ale na inny sposób niż pojmują to nasze babcie. Pasujący do rzeczywistości. Tak jak dla kobiet wyzwaniem jest stawić czoła różnym trudnościom związanym z wejściem na rynek pracy, tak i mężczyźni muszą poradzić sobie ze zmianami w relacjach. Już nie chodzi o Wasze pieniądze, bo same możemy je zarobić. Nie chodzi o samochody, bo większość z nas samochód ma. Musicie.. rozwijać się emocjonalnie :) być wsparciem, rozmawiać, w cywilizowany sposób rozwiązywać konflikty, przytulić, pocieszyć. Drodzy Panowie, Wasza męskość ma polegać na SILE SPOKOJU. Czyli  opanowaniu, wyważeniu, chłodnym kalkulowaniu i ogarnięciu kobiecych, często nadmiernych emocji. Nie możecie już liczyć na to, że kobieta spolegliwie zaakceptuje, bo już nie musi. Nadal potrzebujemy byście byli silnym oparciem. Ale już zupełnie w innej formie. 

Nasze role płciowe nieco się zmodyfikowały. I chyba dobrze. Daje to nam duże pole do działania, więcej wolności. Ale zamiast przejmować swoje role, może należałoby poszukać innej, zmodyfikowanej drogi, która pozwoli nadal uznać, że jednak różnimy się od siebie i należy to wykorzystać. 

Ale tak btw. To to selfie w windzie... to na prawdę nie jest dobry kierunek ;)

Pozdrawiam wszystkich Mężczyzn (szczególnie tych wyważonych i spokojnych: ) kocham Was, na prawdę, bywa z Wami ciężko, ale żyć bez Was nie idzie :)

Na koniec dialog z realnej sytuacji, którą
miałam przyjemność przeprowadzić całkiem no, powiedzmy nie tak dawno z moją osobistą babcią :

Babcia : (...) To już i z tym zerwałaś?!
Ja : No tak no, tak wyszło..
B: Ale dlaczego? Bogaty był?
Ja : No w sumie był.
B : Wyględny był ? [czyt. Przystojny]
Ja : No był.
B: NO TO O CO CHODZI?
Ja: No Babciu, no niedobry był.
B: < klasyczna mina wtf>
End of story.


3 komentarze:

  1. Ciekawy wpis, trafnie ukazujący proces , który dokonuje się w naszym społeczeństwie od kilku (kilkunastu?) lat.

    Ze swojej strony jako facet mogę dodać, że dodatkowym problemem są zróżnicowane oczekiwania kobiet. Innymi słowy, różne kobiety mają różne wzorce męskości i roli, jaką partner powinien spełniać - jest jeszcze wiele kobiet, które oczekują pieniędzy i dominacji, wiele, które utożsamiłyby się z koncepcją opisaną w powyższym wpisie, i masa tych, które męskość zdefiniowałyby jeszcze inaczej.

    To sprawia, że jeśli facet miał kilka / kilkanaście partnerek, i każda chce czego innego, to ciężko jest to "ogarnąć", bo trzeba regularnie "uczyć się" nowych modeli męskości, dostosowanych do danej relacji.

    Niemniej wpis skłonił do przemyśleń [a tak powinno być] za co duży +. Z chęcią tu wrócę.

    Pozdrawiam,
    Robert

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli facet miał kilkanaście partnerek i im się udawało to znaczy tylko tyle, że każda znajdywała w nim większą ilość cech/zachowań na plus niż na minus.

      Nie jestem przekonany czy dziewczyny chcą być z chorągiewkami/lizusami którzy są skłonni dowolnie się zmieniać na każde skinienie palca. Jesteś w stanie dopasować się do każdego modelu? Zmienić cechy pielęgnowane latami w krótkim czasie? Będziesz z tym szczęśliwy? Osobiście jestem skłonny do konsensusów (rzadziej kompromisów), ale czy warto wymuszać na sobie radykalne zmiany? Nie wiem czy chciałbym wiązać się z osobą, która nie brałaby mnie takim jakim jestem, a oczekiwała, że nagle się zmienię i zostanę jej wymarzonym typem faceta.

      Czy jest się więc "czego uczyć" i dostosowywać? Może, jeśli ktoś jest podrywaczem, ale w zasadzie wtedy to bardziej socjotechnika...

      Usuń
  2. A co jeśli to my już nie potrzebujemy kobiet w taki sposób jak kiedyś?

    OdpowiedzUsuń