Ludzie czasem zadają mi pytania, ja czasem odpowiadam prostolinijnie. W zasadzie zawsze tak odpowiadam. Często są to pytania dość osobiste, więc równie często odpowiedzi bywają niezbyt wesołe. I czasem zapada milczenie. Głucha cisza (bądź brak falujących kropek na fb). I nagła zmiana tematu. Totalnie znikąd, bez sensu, nielogicznie. Odczuwam wtedy dyskomfort. Czuję się dziwnie, bo przecież przed chwilą powiedziałam Ci coś WAŻNEGO. To znaczy, że chcę nawiązać normalną, naturalną szczerą konwersację. A Ty.. ?
Generalnie często spotykam się z nieumiejętnością
rozmawiania na tematy trudniejsze niż te najbardziej trywialne, ogólne, gdzie
odpowiedź zawsze mamy przygotowaną gdzieś z tyłu głowy.Wtedy wydaje mi się, że
gdzieś w życiu tych ludzi, co to ten problem mają, gdzieś na w sferze
wychowania poszło coś nie tak. Czegoś zabrakło.
Wiadomo, że ludzie wychowani we względnie normalnych
warunkach rodzinnych nie mieli styczności z problemami różnego rodzaju, by w
praktyce nauczyć się sobie z nimi radzić, co za tym idzie rozmawiać o nich. I
czasem słyszę dialogi typu :
- Jadę z rodzicami na wakacje na Teneryfę.
- Noo świetnie.
- A Ty?
- Nie wiem. Moi są po rozwodzie i nadal nie mogą się dogadać
kto i gdzie mnie zabiera i jak to w ogóle będzie.
- Aaa... (kilka sekund ciszy). A ten sprawdzian to mamy w
końcu jutro czy za tydzień?
Jakby nie można było normalnie powiedzieć „Uu tonie
ciekawie brachu!” No cokolwiek, cokolwiek co oznaczałoby, ze przyjąłeś i
ogarniasz. To taka wersja szkolna. Ale osobiście słyszałam też wersję bardziej
poważną, bardziej przykrą i bardziej żałosną, bo dotyczyła śmierci członka
rodziny. Fryzjer rodzinny zapytał nieopacznie o osobę, która odeszła. Gdy
dotarła do niego ta informacja najpierw zrobił się blady, potem czerwony, potem
szybko przeprosił i zaczął rechotać nerwowo poruszając jakiś inny banalny temat
pogodowy.
No straszne to jest po prostu. Obnaża nasze
człowieczeństwo, świat, w którym nie ma miejsca na niepowodzenie, realia, w
których ukrywa się sprawy niewygodne, a w konsekwencji staja się one paralizatorem
ludzkiego zachowania.
I najgorsze jest to, że dochodzi do tego, że także te
mniejsze niepowodzenia, o których chcemy komuś normalnie powiedzieć są
odrzucane. Bo nikt nie chce tego słuchać, albo czuje się z tym niewygodnie.
Gdzie więc jest miejsce na te niewygodne tematy? Na normalne człowieczeństwo.
Przecież każdego dnia ogromna liczna osób się rozstaje, umiera, kłóci,
przegrywa wielką kasę, odchodzi o zostawia swoje dzieci.. Dlaczego co raz mniej
jest w nas umiejętności rozmawiania? Przyjmowania tego co złe? Szacunku do
osoby, która powierza nam swoje problemy?
Świat udaje. Udaje co raz bardziej. Media coraz
intensywniej kreują świat, który nie istnieje i oto mamy pustynię empatii,
współczucia, a przede wszystkim CHĘCI zrozumienia. Konsumpcja. Bierzemy to co
dobre, odsuwamy się od tych, u których dzieje się źle.
A popyt na psychospecjalistów rośnie, bo ostatecznie
tylko na kozetce, możemy przyznać się, że coś poszło nie tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz