A zatem posiadamy pewne skłonności, swoiste własności osobowe.
Do czegoś jesteśmy zdolni, do czegoś nie. Jedna osoba mówiąc, że kocha zdradzi
i porzuci, nie przyniesie szklanki wody, nie poświęci się dla kogoś z własnej
nieprzymuszonej woli, nie zrobi tego bo nie ma owej miłości w naturze. Bo jej
układ emocjonalno behawioralny jest wadliwy. Druga zaś, będzie zatroskana o
dobro osoby kochanej i będzie wyrażać to przy każdej możłiwej okazji.
Kochanie więc, nie jest czymś uniwersalnym. Umiejętność
kochania jest kształtowana na poziomie wczesnodziecięcym tak samo jak inne
umiejętności i cechy dziecka. Jeśli ktoś wzrastał w skrajnie egocentrycznym
świecie, może nigdy nie otworzyć się na drugiego człowieka. Tak samo jest też z
przyjaźnią. Jak to mawiała moja znajoma, można „urodzić się” przyjaciółką, ale
nie trzeba.
Jeden bardziej potrzebuje drugiego człowieka, bo ma potrzebę
kochać i wyrażać to, inny doskonale radzi sobie w indywidualistycznym świecie
samego siebie. I pomijając już fakt, że człowiek w istocie jest stworzony by
żyć w społeczeństwie, rozmnażać się i tworzyć kręgi, to ten instynkt nie jest
nawet po części związany z miłością.
Miłość to oczywiście równie wzniosłe słowo, jak łaska.
Dlatego muszę tu sprostować, że wcale nie chodzi mi o tę wyższą, złożoną formę
miłości. Chodzi tu jedynie o sposób bycia i czucia. O sposób bycia kochanym,
bądź nie. Czułość, troska, zrozumienie, zakochanie, przyjaźń – to wszystko to
własności które posiadamy, lub nie. To
umiejętności, formy którymi możemy, bądź nie możemy obdarzyć kogoś kto jest
blisko.
Cały ten wywód zmierza do tego, by podkreślić, iż nie każdy
sprawdzi się w roli przyjaciela czy partnera życiowego. Bo nie każdy to
potrafi. Bo nie został nauczony. Nie wykształcił. Nie zostało mu dane.
Dobrze jest o tym wiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz